INFO
Otóż, zaczynając od początku. Dla poprawienia jakości mojego bloga, postanowiłam wprowadzić małe urozmaicenie, w postaci takiej serii pobocznej. Coś typu one-shoty, tylko o jednej fabule.
W planach mam publikować tą serię mniej więcej raz na miesiąc. Ewentualnie raz na półtora, ale to się jeszcze ogarnie w trakcie tworzenia.
Skąd ten pomysł? Zanim założyłam bloga miałam dylemat. Czy wybrać tematykę z smokami (czyli aktualną) czy inną, nie powiązaną z anime. Wybrałam pierwszą opcję, ale drugi pomysł też wydawał mi się niczego sobie.
Aktualnie jestem w połowie pisania drugiego rozdziału, zaczęłam pisać tą poboczną serię (której kawałek będziecie mogli przeczytać) i dwa one-shoty jeszcze nie skończone. Więc pomysłów mam naprawdę dużo, ale jestem jedna sama (do tego w międzyczasie robię grafiki [niektóre znajdziecie na blogu]), a pisanie i korekta wymagają czasu, więc kiedyś się one pojawią, ale nie wiem kiedy...
Także to wyglądać będzie tak: Przez miesiąc będą pojawiać się normalne rozdziały a raz na dłuższy czas taki przerywnik - seria poboczna.
A teraz ta zajawka o której wspominałam! Otóż seria poboczna zwać się będzie "Pokonani przez Czas" (PpC) i będzie o tematyce... A. Nie zdradzę wam tego, będzie niespodzianka ^^ Zobaczycie w swoim czasie! A tu poniżej macie okazję przeczytać kawałek PpC. Miłego czytania!
ZAJAWKA
Pokonani przez Czas
Pokonani przez Czas
Dwójka ludzi. Oboje zostali sami. Oboje mieli i
wciąż mają trudne dzieciństwo i ciężkie życie. Blizny i świeże siniaki i rany
oznajmiały, że cały czas walczą. Każdego dnia walczą o wspólne dobro i o to, by pozostać ludźmi.
Mieli
tylko siebie. Jak bardzo może być trudne życie dzieci, które nie znają znaczenia słów "dom", "rodzina"?
Niezwykle ciepły poranek zwiastował
nadejście jednego z pierwszych wiosennych dni. Na drzewach rosnących w środku
okrągłego blokowiska zaczęły pojawiać się małe listki i pąki owoców. Niektóre ptaki już zaczynały radośnie ćwierkać witając Panią Wiosnę, która wraz z swoim przybyciem sprawiła, że trawy
i rośliny nabrały świeży zielony kolor. Była zbyt wczesna pora by ktokolwiek mógł podziwiać ten widok, ale właśnie w tym
tkwiła cała magia. Większość rzeczy zmienia się gdy nie jesteśmy w stanie tego
dostrzec.
Promienie słońca, które niedawno wzbiło się nad widnokrąg, muskały
delikatnie twarz małej blondynki. Zaspana wolno otworzyła oczy czując przyjemne
ciepło na policzku. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do blasku poranka, wstała i
zobaczyła jak bardzo wszystko zazieleniało przez jedną noc. Kąciki ust
podniosła do szerokiego uśmiechu i uniosła swoje chudziutkie, brudne rączki w
stronę bezchmurnego i czystego nieba. Zachwycona chcąc podzielić się swoim
odkryciem spojrzała na jeszcze śpiącego przyjaciela. Jego klatka piersiowa unosiła
się i opadała rytmicznie z wdychanym i wydychanym powietrzem, usta miał
rozchylone, a całkiem długie włosy rozczochrane.
- Wstawaj śpiochu! - zawołała głośno bez
problemu przerywając niesamowity sen chłopca. Bowiem śniło mu się, że oboje
mieszkają w dużym, białym, jednorodzinnym domu. Zbiegli ze schodów do kuchni widząc kobietę i mężczyznę
szykujących śniadanie do szkoły dla swoich pociech. Niestety, taki sen był
tylko i wyłącznie odległym marzeniem które miało marne szanse na spełnienie się.
Niezadowolony chłopak podniósł się z kilku starych szmat, które zwykli nazywać łóżkiem i spojrzał w stronę dziewczynki. Jej wychudłe ciałko stało w
promieniach blasku słońca. Jej twarz była blada z widocznymi kośćmi
policzkowymi i dołkami pod oczami, jednak nie przejmowała się swoim wyglądem
jak każdy dzieciak i starała czerpać jak najwięcej z tak pięknej pogody.
Blondynka podbiegła do jedynej rzeczy jaką
mieli na własność - deskorolki. Złapała ją kościstymi łapkami i wybiegając na
ulicę machała do swojego przyjaciela. Jednak ten nie pobiegł za nią. Został w
wąskiej szczelinie między dwoma blokami złączonymi ścianą na końcu korytarza.
Tak, "domem" mogli nazywać tylko te trzy ściany. Bloki były duże,
więc korytarz był długi, ale nie mogli cieszyć się dachem. Jedyne co ich
ratowało przed ewentualnym deszczem było połączenie między dwoma mieszkaniami
na drugim piętrze.
Jedyną
osobą której obecność dzieci tutaj
nie przeszkadzała był pewien bardzo niski starzec. Mieszkał na parterze więc
często miał kontakt z dzieciakami, ale ta dwójka go zainteresowała. Przez pewien czas dawał im resztki jedzenia, co
było dla nich darem bożym. Jednak teraz mieszkanie stało puste. Staruszek
wyprowadził się mówiąc, że
wyjeżdża spełnić swoje marzenia. Na pożegnanie podarował chłopcu kopertę z
plikiem banknotów. Dodał iż jest
to na czarną godzinę i ma to schować najlepiej jak umie. Nigdy więcej go nie
zobaczyli... CDN.
Zajawka krótka, ale mam nadzieję, że chociaż tyle wam na razie wystarczy c; Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc czekajcie na pełny rozdział!
Ohayou! Właśnie znalazłam tego bloga. Opowiadanie, jak i wstęp do serii pobocznej, bardzo mi się podoba, więc mam zamiar zostać tu na dłużej. Już nie mogę się doczekać następnej notki XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :D