wtorek, 22 marca 2016

Prolog

    Czasem los płata nam figle....
Każe nam biec, gdy mamy związane nogi
"To nie moja wina!" Tłumaczy się.
"To twój nie-fart"
     Jedyne co mi zostało to… Ucieczka. Bałam się niesamowicie. Mrok spowijał kręte uliczki, zniszczonej już Magnolii. Nie mogłam się odnaleźć. Nikogo nie było. Wszędzie tylko płomienie, ludzie leżący zakrwawieni na ziemi… Czy tak to miało wyglądać? Tak miała skończyć się Moja Teraźniejszość? Przecież… To nie miało tak wyglądać, nie zrobiłam tego specjalnie!
To wszystko moja wina… Jak mogłam być tak głupia?!
     Moje klucze zgubiłam gdzieś w trakcie ucieczki. Nawet teraz odłamki szkła wbijały mi się w stopy, powodując ogromny ból. Jednak nie mogłam się nim przejmować. Musiałam biec. Czym prędzej, jak najdalej stąd.
     Nade mną pojawiła się wielka czarna kreatura. Usiadła na dachu mojej gildii i zaczęła się mi przyglądać. Przestałam biec, nie dlatego, że to coś zagrodziło mi drogę, ale dlatego że sparaliżował mnie strach. Może tliła się we mnie nadzieja, że sobie po prostu odleci? Marne szanse… Zwłaszcza z moim pechem.
Dostrzegłam w nim coś na wzór smoka.



Jego oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem, aż w końcu postanowił zaatakować.
Nie miałam odwagi się ruszyć. Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
     Zaraz zginę. Nie miałam drogi ucieczki. Nie mogłam tego powstrzymać. Wiedziałam, że to mój koniec. Jakie to uczucie? Okropne. Rozrywające od środka.
Nagle słyszę głos. Ktoś wykrzykuje moje imię. Kreatura znajduje się może dwa metry ode mnie, gotowa odebrać mi moje istnienie, bez skrupułów.
     Natsu. To był jego głos. I zaraz zobaczyłam jego postać. Poobijany, poszarpany, z ranami i krwią na ubraniach. Stanął do mnie plecami. Chciał mnie obronić? Nie… Natsu nie… Nie rób tego… Proszę…
     Nagle stwór się zatrzymuje. Nastaje głucha cisza.
     - Natsu? - zapytałam cicho. Nie otrzymałam odpowiedzi. Spojrzałam powoli w dół. Z środka pleców Smoczego zabójcy wystawał ostro zakończony pazur smoka, cały w krwi. Do oczu napłynęło mi więcej łez. Obronił mnie. Natsu mnie obronił. Ale… On nie przeżyje tego… Zginie?
     Kreatura wyciągnęła pazur, odlatując i rzucając swoją ofiarą na ziemię, niczym szmacianą lalką.
     Uklękłam nad ciałem przyjaciela. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Patrzyłam na jego smutną twarz i płakałam. Rana na jego brzuchu była zbyt głęboka. Zbyt dużo krwi stracił. Nic by mu już nie pomogło.
Zaczęłam krzyczeć. Za moimi plecami rozwalił się kolejny budynek.
     Ku mojemu zdziwieniu usłyszałam ciche prychnięcie, należące do Salamandra, który teraz się uśmiechał. Chciałam powiedzieć, że ma żyć, że nie może zostawiać mnie samej, że go potrzebuje… Ale nie mogłam nic z siebie wydusić. Połączenie strachu, przerażenia, bezradności i bólu całkowicie zamknęło mi przełyk.
Otworzył usta, chciał coś powiedzieć…
     - Żyj…

3 komentarze:

  1. uhuhu jestem pierwsza :D!! Co do rozdziału już sam początek zaczyna się akcją . Tak myślę, że ten czarny smok to Acnologia ..
    Biedna Lucy została właściwie sama bez swojego różowowłosego kompana, aż mi dziwnie bo rzadko kto uśmierca Natsu najczęściej tą martwą jest Lucy.

    Życzę długiej weny będę często zaglądać pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to nie Acnologia c:
      To są jak na razie zdarzenia z przyszłości (nie zdradzę z którego momentu :D) A w rozdziałach Natsu jeszcze będzie żył XD
      Dziękuję bardzo za komentarz ^^ <3

      Usuń
    2. No cóż xD ale mimo wszystko smutno, że umrze. Chyba, że się odrodzi w sumie różnie to się dzieje ^^" Więc czekam na rozdziały! i zapraszam w sumie do mnie http://fairy-tail-fan-fick.blogspot.com/

      Usuń